Wpływ metrażu na samopoczucie domowników
19 października 2021
Z badania Otodom „Szczęśliwy dom. Badanie dobrostanu Polaków” wynika, że wielkość mieszkania nie zawsze przekłada się na poziom naszego zadowolenia, pomimo że 29% respondentów wskazało potrzebę większej przestrzeni jako główną motywację do przeprowadzki. Przestrzeń, w której żyjemy z pewnością oddziałuje na nasz stan psychiczny, ale jej pozytywny wpływ na nasze samopoczucie wynika z wielu innych czynników, które nie mają związku z metrażem naszego lokum. Co zatem decyduje o dobrostanie większości Polaków?
Wielkość kontra funkcjonalność – ergonomia górą
Okazuje się, że metraż przegrywa z funkcjonalnością. Pomimo deklarowania chęci przeprowadzki podyktowanej potrzebą większej przestrzeni (30% Polaków wskazało to jako główny powód zmiany miejsca zamieszkania), średnia powierzchnia mieszkań osób, które przeprowadziły się podczas pandemii, nie wzrosła. Tym co uległo zmianie był natomiast poziom zadowolenia Polaków z nowej przestrzeni. Możemy więc wywnioskować, że to jakość otoczenia w jakim żyjemy wpływa na nasze samopoczucie.
Problem z małymi mieszkaniami, który uwydatnił się w trakcie pandemii, wymuszającej na nas długie godziny spędzane w czterech ścianach, polega na braku własnego miejsca. W Polsce domy są często przeludnione, co wiąże się z brakiem spokoju, ciszy i skupienia, a to w konsekwencji wpływa na naszą psychikę. Odpowiednie wydzielenie przestrzeni stanowi podstawę dla lepszej jakości życia.
Karolina Klimaszewska, Senior Data Analyst w Otodom mówi: Powierzchnia ma znaczenie. W trakcie pandemii doceniliśmy duży metraż naszych nieruchomości i częściej wyszukujemy oferty z większą powierzchnią. W porównaniu z lipcem ubiegłego roku wzrosła liczba poszukujących mieszkań z metrażem od 51 do 60 m2 (z 18% na 20%). Coraz rzadziej wyszukujemy za to mieszkania do 50 m2. W pozostałych przedziałach zainteresowanie utrzymywało się na podobnym poziomie.
Liczy się to co za oknem, czyli pozytywny wpływ przyrody
Zieleń ma bardzo duże znaczenie dla każdego z nas. Wiele osób decydując się na zmianę mieszkania wybiera lokalizacje, które zapewniają nawet minimalny dostęp do przyrody. W wyniku pandemii bardzo doceniliśmy ogrody i balkony, które zapewniają nam możliwość decydowania o własnej przestrzeni zielonej. Daje nam to poczucie sprawczości, jednocześnie zapewniając widoki, które uszczęśliwiają.
Bliskość natury i możliwość relaksu to jedne z kluczowych korzyści, które przyciągają klientów do inwestycji. 48% badanych w ramach raportu „Szczęśliwy dom” doceniło posiadanie prywatnej, otwartej przestrzeni, a 43,5% częściej szuka okazji do spędzania czasu na zewnątrz, co wiąże się z preferowaniem lokalizacji blisko terenów zielonych, rekreacyjnych i sportowych.
Nikt nie jest samotną wyspą – ludzie mają znaczenie
Jednym z ważniejszych punktów na liście czynników mających wpływ na poziom naszego zadowolenia są ludzie. Zarówno osoby, z którymi dzielimy przestrzeń, jak i nasi sąsiedzi sprawiają, że określona przestrzeń może mieć pozytywny bądź negatywny wpływ na to jak czujemy się w naszych czterech ścianach.
- Pojedynczy deweloper czy wspólnota mieszkaniowa nie są w stanie w stu procentach zapewnić swoim klientom tego, co respondenci badania opisują jako „mieszkanie marzeń” – dobrego układu dzielnicy, dostępu do terenów zielonych i usług, sprawnego dojazdu, odpowiedzialnych sąsiadów, drzew za oknem, ciszy i czystego powietrza. Co więcej – tego wszystkiego nie jest w stanie zapewnić nawet samorząd czy państwo. Nie znaczy to jednak, że wszyscy ci aktorzy - poczynając od jednostek, a kończąc na państwie - nie powinni próbować tego szczęścia zapewniać. Muszą mieć jednak świadomość, że jakość przestrzeni i nasze zadowolenie z życia w niej zależą od relacji między nami i współdziałania. To być może najbardziej krzepiąca lekcja z pandemii, która wybrzmiewa między słowami tego raportu. – pisze Filip Springer, pisarz i fotograf, dla magazynu Lighthouse.