W 2023 r. mieszkańcy Polski byli szczęśliwsi w swoich domach niż jeszcze dwa lata wcześniej. Jaki jest na to sposób?
To nie był łatwy rok na rynku nieruchomości. Wysoka inflacja, popyt na mieszkania stymulowany przez rządowe dopłaty do kredytów i w rezultacie skokowe wzrosty cen lokali mieszkalnych. Poszukujący własnego M mieli przez ostatnie miesiące mocno pod górkę. Mimo to z badania Otodom wynika, że jesteśmy relatywnie szczęśliwi tam, gdzie mieszkamy i nie wynika to jedynie z faktu, że mamy mieszkanie czy dom na własność. Co miało największy wpływ na nasz dobrostan w 2023 roku?
28 grudnia 2023
W polskich domach żyje się szczęśliwie mimo trudnej sytuacji gospodarczej, społecznej i geopolitycznej. W tegorocznej edycji badania realizowanego od kilku lat dla Otodom na potrzeby projektu społecznego “Szczęśliwy dom” mieszkańcy Polski zadeklarowali wyższy poziom dobrostanu niż jeszcze przed dwoma laty. W 2021 roku subiektywne, deklarowane przez mieszkańców Polski poczucie szczęścia wynosiło średnio 6,59 w dziesięciostopniowej skali, a w 2023 roku już 7,08. Z raportu „Szczęśliwy dom. Badanie dobrostanu mieszkańców Polski 2023”1 przygotowanego przez Otodom we współpracy z Polityką Insight i Uniwersytetem SWPS wynika, że 40 proc. mieszkańców Polski jest zadowolonych ze swojego domu lub mieszkania. Obecne miejsce zamieszkania wzbudza u zdecydowanej większości mieszkańców Polski pozytywne skojarzenia i emocje. Aż 84 proc. respondentów zadeklarowało, że czuje się w nim bezpiecznie, 83 proc. określiło, że jest „u siebie”.
A jak to szczęście rozkłada się geograficznie? Okazuje się, że największą grupę przodowników szczęścia spotkamy na Podkarpaciu, na Śląsku oraz w województwie lubuskim. Jeśli spojrzymy na same stolice województw, to tytuł najszczęśliwszego miasta przypadł w tym roku Zielonej Górze. Najwięcej osób nieszczęśliwych spotkamy natomiast w Łódzkiem i na Mazowszu.
Szczęście jest dojrzałe i doświadczone
Zebrane w tym roku dane pozwoliły przyjrzeć się również poszczególnym grupom “wiekowym" Polaków. Okazuje się, że najbardziej szczęśliwi są silversi. Z publikacji „Szczęśliwy dom. Silversi: doświadczenie pracy nad szczęściem”2 wyłania się zaskakująco pozytywny obraz osób po 60. roku życiu. Jest wśród nich aż 30 proc. tzw. przodowników szczęścia, 54 proc. normalsów i tylko 16 proc. osób, które czują się nieszczęśliwe. Dla porównania w grupie młodych samodzielnych dorosłych nieszczęśliwych jest aż 37 proc., 44 proc. deklaruje umiarkowany poziom dobrostanu, a zaledwie 19 proc. charakteryzuje się wysokim poziomem odczuwanego szczęścia.
Najszczęśliwsi są silversi, którzy nie żyją w pojedynkę. Aż 71 proc. szczęśliwych ma przy sobie bliską osobę, z którą może dzielić codzienne życie. Ponad 36 proc. nieszczęśliwych jest doświadczonych na przykład stratą partnera (śmierć, rozwód, separacja).
Czynnikiem wiążącym się z wyższym poziomem szczęścia silversów jest także własność mieszkania lub domu – te osoby, które mieszkają „u siebie”, są szczęśliwsze niż te, które wynajmują lokum lub zamieszkują u kogoś gościnnie. Wśród nieszczęśliwych silversów 13 proc. to ci wynajmujący, a 11 proc. zamieszkujący bezpłatnie w cudzym mieszkaniu – to w sumie aż jedna czwarta tej grupy.
„Bliskie relacje, zadowolenie z miejsca zamieszkania i umiejętność syntetyzacji szczęścia – wszystkie te elementy mają bardzo istotne znaczenie w budowaniu dobrostanu osób 60+”, wskazuje Ewa Jarczewska-Gerc, psycholożka w SWPS, współautorka badania.
Rodziny lubią być na swoim
Jedną z największych i najważniejszych na rynku mieszkaniowym grupą są rodziny z dziećmi, czyli małżeństwa oraz pary z dziećmi pozostające w nieformalnym związku, a także osoby samodzielnie wychowujące dzieci. Jest to też grupa, której poziom szczęścia w miejscu zamieszkania niewiele ustępuje temu, jaki wykazują silversi. Z raportu „Szczęśliwy dom. Rodziny: współbudowanie szczęścia”3 wynika, że ponad jedna czwarta z nich deklaruje wysoki poziom dobrostanu („przodownicy szczęścia”), a 48 proc. charakteryzuje się umiarkowanym poczuciem szczęścia („normalsi”). Tylko 25 proc. z nich czuje się nieszczęśliwymi. I tak jak w przypadku najstarszej grupy - w budowaniu dobrostanu rodzin również ogromną rolę odgrywa posiadanie własnego M. Aż trzy czwarte rodzin z dziećmi mieszka w domu lub w mieszkaniu, które jest ich własnością. Jedynie 13 proc. przedstawicieli tej grupy wynajmuje lokum.
Badanie Otodom, Polityki Insight i SWPS pokazało jednak, że szczęście nie rośnie wraz z wielkością posiadanego metrażu. Na poczucie dobrostanu w miejscu zamieszkania składa się bardzo wiele elementów - również tych niepoliczalnych. Te z rodzin, które deklarują najniższy subiektywny poziom szczęścia, faktycznie mieszkają w średnio najmniejszych lokalach. Jednak największym metrażem dysponują normalsi, a nie jak można się spodziewać - przodownicy szczęścia. Istotną rolę w budowaniu dobrostanu odgrywa otoczenie, w którym mieszkamy. Ważne są zatem: dostęp do terenów zielonych, poziom hałasu, czyste powietrze, a także bezpieczeństwo. Dobrze też, gdy najbliższa okolica zapewnia łatwe dotarcie do różnorodnych sklepów i infrastrukturę dla dzieci.
Młodzi, dorośli i nieszczęśliwi
Okazuje się, że najmniej szczęśliwi są młodzi dorośli, czyli osoby w wieku od 18 do 34 lat nieposiadające dzieci. W porównaniu do rodzin z dziećmi i pokolenia 60+ są oni w najlepszej sytuacji finansowej, zarówno na poziomie samooceny, jak i obiektywnych przychodów. Mimo to, jak wynika z raportu “Szczęśliwy dom. Młodzi dorośli: szczęście do poprawki”4, aż 37 proc. z nich jest nieszczęśliwych, 44 proc. deklaruje umiarkowany poziom dobrostanu („normalsi”), a zaledwie 19 proc. charakteryzuje się wysokim poziomem odczuwanego szczęścia („przodownicy szczęścia”).
Znaczna część młodych dorosłych (54 proc.) mieszka w miejscu, które nie jest ich własnością. Pozostali (46 proc.) są właścicielami lub współwłaścicielami mieszkania lub domu. Ale to nie tylko własność ma znaczący wpływ na ocenę poziomu szczęścia. Młodzi mieszkańcy Polski nie są zadowoleni ze swojego najbliższego otoczenia. Negatywnie lub neutralnie ocenia je blisko 80 proc. respondentów w tej grupie.
„Posiadanie domu lub mieszkania na własność nie sprawia, że młode osoby czują się szczęśliwe. To, co jest dla nich ważne, to taka sytuacja mieszkaniowa, która pozwala na swobodne funkcjonowanie w miejscu zamieszkania, daje poczucie sprawczości, niezależności i możliwość aktywnego kształtowania swojego otoczenia”, podkreśla Ewa Jarczewska-Gerc, psycholożka, SWPS.
Istotna jest także interakcja z innymi, brak poczucia osamotnienia lub po prostu relacje sąsiedzkie.
Rynek mieszkaniowy - wielka niewiadoma
Wysokie ceny i niewystarczająca podaż mieszkań odpowiadających indywidualnym potrzebom, oznaczały w tym roku dla części osób, zwłaszcza rodzin z dziećmi, konieczność poszukiwania ofert poza centrami miast czy wręcz w mniejszych miastach aglomeracji. To z kolei rodziło większe wyzwania. Potwierdzają to wyniki raportu „Szczęśliwy dom. Rodziny - współbudowanie szczęścia”, według którego czynnikiem najbardziej obniżającym poczucie szczęścia rodzin z dziećmi w okolicy zamieszkania jest jakość komunikacji miejskiej i dojazdu. Kwestie związane z codziennym przemieszczaniem się przeszkadzają blisko jednej trzeciej przebadanych rodzin.
Osoby, które chcą kupić mieszkanie, z niepokojem patrzą na 2024 rok. Wciąż nie jest jasna przyszłość programu „Bezpieczny kredyt 2%” i ewentualnego wsparcia dla nabywców pierwszej nieruchomości.
„Trudno dziś rozstrzygać jednoznacznie czy program Bezpieczny Kredyt pomógł czy zaszkodził rynkowi mieszkaniowemu. Na pewno zmobilizował popyt i był impulsem, który wprowadził na nowo mieszkaniówkę na wyższe obroty. Jednocześnie jednak stymulował wzrost cen nieruchomości, ograniczając tym samym ich dostępność finansową”, komentuje Ewa Tęczak, ekspertka rynku nieruchomości Otodom.
Niewątpliwie kilkunasto czy nawet kilkudziesięcioprocentowe wzrosty cen, jakich doświadczyliśmy w mijającym roku w największych miastach odsunęły dla wielu z nich marzenia o zamieszkaniu “u siebie”.
Tylko w jednym z siedmiu najważniejszych dla rynku mieszkaniowego miast ceny lokali od deweloperów wzrosły rok do roku o mniej niż 10%. To Katowice. W Krakowie, Poznaniu i Gdańsku podwyżki przekroczyły 20%. W tym ostatnim za metr kwadratowy mieszkania od dewelopera trzeba zapłacić 14,7 tys. zł. Trzy lata temu płacono średnio 9,2 tys. zł. Dzisiejsza stawka jest o 60% wyższa. Podobne do gdańskich stawki notujemy w Krakowie. Z danych zbieranych przez monitoring rynku Otodom Analytics wynika, że miasta te regularnie „biją się” o miano drugiego najdroższego. I w obu podobnie (23 i 24%) w ciągu roku wzrosły ceny. W porównaniu do Gdańska i Krakowa 12-miesięczny wzrost cen w najdroższej Warszawie nie wygląda tak okazale, wynosi 17%. Ale dla kupujących mieszkanie o metrażu 50 mkw. 2,3 tys. zł więcej na metrze to ponad 115 tys. zł różnicy. Zatem kupować czy nie kupować?
„Wielu z tych, którzy mieszkanie posiadają, ale zaciągnęli na nie kredyt i zmagają się z wysokimi ratami zastanawiają się również czy i na ile nowy rząd zdecyduje się wspierać ich w spłacie. Wprawdzie wzrost inflacji wydaje się ujarzmiony, a ceny energii pozostaną na niezmienionym poziomie przez pierwsze pół roku. Pytanie jednak czy to ochroni właścicieli dużych i często nieefektywnych energetycznych mieszkań i domów - najczęściej silversów, przed spadkiem jakości życia i dobrostanu?”, podsumowuje Ewa Tęczak, ekspertka Otodom.
Jak wpłynie obecna sytuacja wpłynie na poczucie szczęścia? Pokaże to kolejna, przyszłoroczna edycja projektu „Szczęśliwy dom”, który na stałe wpisał się już w kalendarz badań i analiz związanych z rynkiem mieszkaniowym.
3 https://www.otodom.pl/wiadomosci/wp-content/uploads/2023/10/Otodom_Szczesliwy-dom_Rodziny_2023_2.pdf